sobota, 26 listopada 2016

Ryży Placek i ja

Znajoma zrobiła mi filmik o mnie i Ryżym.

  „Niech mnie pan nauczy pisać”

Otrzymałem niezwykłą propozycję. Młody człowiek, doktorant jednego z warszawskich uniwersytetów, w czasie rozmowy w redakcji naraz zaproponował po prostu:
- Niech mnie pan nauczy pisać.
Trochę mnie przytkało. Po chwili odpowiedziałem:
- Dobrze, umówmy się na pierwszą lekcję.
Wkrótce spotkaliśmy się na owej „pierwszej lekcji”, przy niezobowiązującej herbatce. Bez owijania w bawełnę zagaiłem rozmowę:
- Jest pan człowiekiem wykształconym, nie potrzebuje pan żadnych wykładów, proszę od razu przejść do ćwiczeń, czyli po prostu zacząć pisać.
- O czym? – zapytał zdziwiony.
- O wszystkim. Jeśli pan nie widzi żadnego tematu do pisania, proszę zwyczajnie pisać dziennik, czyli o wszystkim, co się panu zdarzyło w ciągu dnia.
Miałem na końcu języka radę, którą gdzieś wyczytałem: po prostu opisz stół, ale rzetelnie i tak żeby to było interesujące. Zmilczałem, to byłoby za trudne i zniechęciłoby ucznia zaraz na wstępie. To określenie „żeby to było interesujące” podnosiło poprzeczkę wysoko. Pisanie w sposób interesujący o rzeczach banalnych wymaga kunsztu dramaturgicznego, wysoce sprawnego warsztatu, na przykład umiejętności wytworzenia napięcia, klimatu, atmosfery – nie mówiąc już o pięknie i elegancji języka. Przypomniało mi się zdarzenie z harcerskiej wieczornicy. Kolega, gawędziarz zawołany, opowiadał o tajemnicach strychu w jego rodzinnym domu. Szła zagadka za zagadką, tajemnica za tajemnicą i kiedy doszedł już do punktu kulminacyjnego, kiedy zaległa cisza jak makiem siał, niemal tracąc oddech szepnął: „...i tu właśnie leżały poszukiwane, stare, nasze - ojca dwa kamasze”.
Mój rozmówca na moją propozycję odpowiedział:
- Dobrze, jak długo ćwiczyć?
- Aż się pan nauczy pisać.
Oczywiście takie postawienie sprawy nie usatysfakcjonowało młodego człowieka. A przecież nie wykręcałem się sianem. Rada naprawdę była życzliwa, dobra, najkrótszą drogą prowadząca do celu. Stefan Żeromski zanim zaczął drukować długo pisał dziennik, prawie codziennie. W druku dzienniki te, trzy wydane tomy, zajęły ponad półtora tysiąca stron. Centkiewicz, sam to słyszałem, mówił, że uczył się warsztatu pisząc codziennie zza Koła Polarnego sążnisty list do narzeczonej. Pono trwało to miesiącami czy latami nawet. Skrzypek, pianista nawet żongler, aby dojść do profesjonalnego poziomu, długo uczy się ćwicząc codziennie. Potem już wykonując swój zawód także ćwiczy, aby wejść na poziom maestrii. To także tyczy warsztatu pisarskiego, dlaczego niby miałby być wyjątkiem? Ucznia, adepta czy profesjonalistę pióra obowiązuje stara zasada: nulla dies sine linea!  Ani dnia bez wiersza. Dlaczego? – bo tylko pierwszy wers jest dany od bogów, wszystkie dalsze, to praca.                 

czwartek, 24 listopada 2016

Słowo przed-wstępne

Dzień Dobry!Witam wszystkich i póki co proszę o cierpliwośó poniedważ blog "Pisanie na ścianie" jest w tej chwili w rozruchu i musi to jakiś czas potrwać.

Dwa, albo i trzy słowa o sobie samym

Urodzilem się... bo trzeba było od czegoś zacząć. Zresztą ten fakt bardzo mało pamiętam. Nauka szła mi świetnie - nie każdą klasę powtarzałem… Pierwsze swoje myśli, zawierające wiele prawdy o sprawach świata tego - ku uciesze jednych i oburzeniu innych - publikowałem na ścianie. Oburzeni byli w większości, więc chcąc nie chcąc, musiałem skorzystać z wynalazku papieru. Pierwsze publikacje drukiem, byłem wtedy już wykształconym  człowiekiem, ogłosiłem światu gdy miałem lat czternaście. Wywarły duże wrażenie na moim nauczycielu poloniście, co zaowocowało dwóją, poprawką i spapraniem wakacji. Ale nie ma tego złego, co by się jeszcze gorszym nie skończyło - napisałem wtedy swoją pierwszą powieść, pod niesłychanie odkrywczym tytułem "Slońce wschodzi!" Ostrożnie zaczekałem z jej publikacją... trzydzieści lat. No i tak się zaczęło - wczoraj zacząłem pisać swoją trzydziestą siódmą książkę.Drodzy przyszli moi Czytelnicy – mam propozycję: PISANIE NA SCIANIE będzie pamiętnikiem. Pamiętnikiem napisanych lub pisanych książek… A tymczasem zapraszam na łamy „KAMENY” mojego miesięcznika internetowego Kamena http://kamena-czasopismo-internetowe.com/